…ZŁĄCZYŁA NAS WSPÓLNIE PRZELANA KREW
 ARMIA ANDERSA 1941-1947”
WIRTUALNA WYSTAWA  JUŻ W III LO!!!

 

12 maja 2020 roku – w 50. rocznicę śmierci gen. broni Władysława Andersa – w Centrum Operacji Lądowych – Dowództwie Komponentu Lądowego (COLąd-DKL) w Krakowie została przedstawiona wystawa pod tytułem
„…złączyła nas wspólnie przelana krew. Armia Andersa 1941-1947”. Wystawę z inicjatywy dowódcy COLąd – DKL gen. dyw. dr. Sławomira Kowalskiego przygotowało Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej w Warszawie.

Na dziesięciu planszach przypomniano życie i  służbę wojskową naszego patrona oraz  jego podkomendnych,  tułaczkę z „nieludzkiej ziemi”, która wiodła przez  sowieckie łagry, Kazachstan, Uzbekistan   na Bliski Wschód, a stamtąd na front włoski – pod Monte Cassino, Ankonę, Bolonię. Zaprezentowane zdjęcia pokazują wielką ofiarność dowódcy, który serce i życie oddał Polsce, ale też rozczarowanie, gdy  marzenia o wolnej Polsce przegrały w konfrontacji z komunistyczną rzeczywistością, a powrót do Ojczyzny zastąpiła kolejna, emigracyjna tułaczka.

Wystawa na prośbę wojewody małopolskiego Piotra Ćwika zaprezentowana została w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie, a następnie  dzięki dowódcy COLąd – DKL gen. dyw. dr. Sławomirowi Kowalskiemu udostępniona III LO jako szkole partnerskiej Centrum Operacji Lądowych w Krakowie.

Zapraszamy do wirtualnego zwiedzania!


50. rocznica śmierci generała Władysława Andersa
patrona naszej szkoły

12 maja 2020 r. minęła 50 rocznica śmierci patrona naszej szkoły, Generała Władysława Andersa – wiernego rycerza Rzeczypospolitej Polskiej. Zmarł w Londynie, dokładnie w 26.rocznicę rozpoczęcia bitwy o Monte Cassino. Zgodnie ze swoją wolą spoczął wśród żołnierzy 2. Korpusu na Polskim Cmentarzu Wojennym pod Monte Cassino. Dla przyszłych pokoleń na zawsze pozostanie nie tylko wybitnym wojskowym, reprezentującym najszlachetniejsze wartości elit II Rzeczpospolitej, lecz także symbolem czasów, w których słowa Bóg, Honor, Ojczyzna określały jego życiową drogę.

Oto słowa, które wypowiedział na początku tej drogi w 1941, wciąż nie tracące na aktualności, pokazujące zarówno chwałę, jak i dramat Polaków w XX wieku.
„Może ktoś zapytać, o co biją się nasi żołnierze, rozsiani po całym świecie. Odpowiedź jest prosta, jawna i jedyna: bijemy się o sprawiedliwość i o nasz Naród, bijemy się o wolną i niepodległą Polskę, do której rwie się każdy nerw naszego życia. Wiemy, że czekają nas wielkie trudy, że krwawa i ciężka jest droga do Polski, że może nie wszyscy do niej dojdziemy. Ale dojdziemy! Tak nam dopomóż Bóg!”


Są ludzie, których życie opromienia legenda, którzy  swymi czynami  wpływają decydująco na losy swoich rodaków. Takim człowiekiem był  Władysław Anders  –  Generał , Bohater Wojny Polsko- Sowieckiej,  Bohater II Wojny Światowej, Dowódca II Korpusu Armii Polskiej na Zachodzie, Wielki człowiek, Patriota, Ten, który wiedział, że„wolność krzyżami się mierzy”

Pierwsze doświadczenia bojowe, Władysław Anders, zdobywa, służąc podczas I wojny światowej w carskim 3. Pułku Dragonów. Za męstwo na polu walki zostaje wyróżniony Krzyżem Świętego Jerzego, najwyższym rosyjskim odznaczeniem wojskowym, jednak już początek rewolucji bolszewickiej  staje się  sposobną chwilą, aby nałożyć orzełka polskiego.  Władysław Anders wstępuje do wojska polskiego, dowodzonego przez gen. Dowbora Muśnickiego. Bierze czynny udział w formowaniu Pułku Ułanów Krechowieckich, walczy w Powstaniu Wielkopolskim. Obejmuje dowództwo 15 ego Pułku Ułanów Poznańskich, na którego czele wyrusza na wojnę polsko-bolszewicką. W czasie walk zostaje ciężko ranny i odesłany do szpitala. Na polu bitwy daje się poznać jako dzielny żołnierz i dobry organizator działań bojowych. Za męstwo, on sam, jak i sztandar jego pułku zostają  odznaczeni krzyżem kawalerskimVirtuti Militari osobiście przez Marszałka Józefa Piłsudskiego, który mówi:

 „Tam gdzie byliście, byliście doskonali i historia lwią część zwycięstw wam przypisać musi. W tej dziedzinie jesteście najlepszym pułkiem, jaki znam, mówię to wam szczerze i otwarcie. Toteż, gdy przyszło mi mówić o jednostkach, na których przyszłość jazdy polskiej oprzeć się może, zatrzymałem się na 15. Pułku Ułanów bez wahania.”.

Z 15ym pułkiem Ułanów Poznańskich generał Władysław Anders czuje się związany do końca życia – najpierw z oddziałem, a potem, po rozwiązaniu pułku – z jego żołnierzami. Odznakę tego pułku nosi zawsze na mundurze. Jego kariera wojskowa  jest stale związana  z kawalerią, a najlepszym świadectwem ułańskiej tożsamości są  żurawiejki.

We wrześniu 1939 r. gen. Anders wraz ze swoją Nowogródzką Brygadą Kawalerii walczy w centralnej Polsce, potem przebija się do granicy rumuńskiej. Zostaje ranny, ale nie opuszcza frontu, walczy nadal nawet po wkroczeniu na ziemie Rzeczpospolitej od wschodu wojsk Związku Radzieckiego. Wreszcie  dwukrotnie ranny, dostaje się do niewoli sowieckiej. Podczas 22-miesięcznego pobytu w więzieniu jest wielokrotnie przesłuchiwany i namawiany do wstąpienia do Armii Czerwonej – Rosjanie zakładali, że Anders jako były carski oficer będzie skłonny do współpracy. On jednak pozostaje niezłomny mimo sowieckich metod perswazji

Wreszcie wepchnięto mnie do małego pokoiku z rozwalonym piecem, zakratowanym oknem, bez szyb. Nie dano mi mojego ubrania. Miałem na sobie tylko cienki drelich.. Mróz przekraczał 30 stopni C. Wstawiono mi jeden kubeł z wodą, która natychmiast zamarzła. Co dwa, trzy dni wrzucano mi kawałek chleba i wsuwano talerz obrzydliwej lury. Po sześciu tygodniach zjawił się sędzia śledczy; złożyłem na jego ręce protest przeciw zachowaniu się władz więziennych i przeciw warunkom, w których pozostawałem. Pokazałem odmrożone, zaropiałe policzki, ręce i nogi. Wskazałem, że rany nie pozwalają mi się nawet ruszać. Jeszcze raz sędzia spytał mnie, czy zgadzam się na podpisanie oświadczenia o wstąpieniu do Armii Czerwonej. Odmówiłem. Wyszedł wściekły, grożąc, że zgniję w tej celi. I znowu przez długie tygodnie wszystko pozostało po dawnemu. Żyłem w przekonaniu, że koniec mój się zbliża. Pomimo odporności organizmu bardzo wychudłem. Byłem tak osłabiony, że nawet nie czułem bólu z ran i odmrożeń.

W. ANDERS- Bez ostatniego rozdziału

 Gdy wybucha wojna niemiecko-radziecka i gen. Sikorski podpisuje ze Związkiem Sowieckim umowę polityczną, odmienia się los gen. Andersa: wypuszczony z celi więziennej, zostaje mianowany dowódcą powstającej na terenie  ZSRR  Armii Polskiej.  Otwierają się bramy więzień i łagrów i ze wszystkich zakątków tej nieludzkiej ziemi ciągną  wygłodzeni i schorowani Polacy do ośrodków, w których tworzy się polskie wojsko.  Setki tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci znajduje tam ratunek. Gen. Anders  jest nie tylko ich dowódcą,  staje się on również przyjacielem i opiekunem Polaków. W swojej książce „Bez ostatniego rozdziału” wspomina:

„…po raz pierwszy zetknąłem się z 17-tysięczną rzeszą żołnierską, która oczekiwała mego przybycia. Do końca życia nie zapomnę ich wyglądu. Ogromna część bez butów i bez koszul. Wszyscy właściwie w łachmanach, częściowo w strzępach starych mundurów polskich, wychudli jak szkielety. Większość pokryta wrzodami wskutek awitaminozy. Ale ku zdumieniu towarzyszących mi bolszewików z gen. Żukowem na czele, wszyscy byli ogoleni. I cóż za wspaniała żołnierska postawa. Serce mi się ścisnęło, gdy patrzyłem na tych nędzarzy i zapytywałem w duchu, czy uda mi się z nich jeszcze zrobić wojsko i czy zdołają znieść oczekujące ich trudy wojenne. Ale, dość było popatrzeć w te błyszczące oczy, z których wyzierała wola i wiara.

Pierwszy i daj Boże ostatni raz w życiu przyjąłem defiladę żołnierzy bez butów. Uparli się, że chcą maszerować. Chcą pokazać bolszewikom, że bosymi, poranionymi nogami, potrafią na piasku wybić takt wojskowy jako początek swego marszu do Polski…”

Gen. Anders zdaje sobie doskonale sprawę, że ewakuacja jest jedyną drogą  do uchronienia jego żołnierzy i ich rodzin przed zagładą i z całą świadomością bierze na siebie ciężar przeprowadzenia tej sprawy. Po opuszczeniu Związku Radzieckiego organizuje i szkoli żołnierzy, tworząc z nich 2 Korpus Polski . Razem z nim do Iranu przedostało się ponad 116 tys. osób w tym 78 tys. żołnierzy.

Na początku 1944 r. II Korpus przerzucono do Włoch, by w ramach 8. Armii Brytyjskiej walczył z Niemcami. Jego najbardziej spektakularnym sukcesem było zdobycie w maju 1944 r. twierdzy Monte Cassino, broniącej dostępu do centralnej części Półwyspu Apenińskiego. 11 maja 1944 r. generał Anders w rozkazie skierowanym do swoich oddziałów pisze:

Żołnierze kochani, moi bracia i dzieci! Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na tę chwilę odwetu i zemsty nad odwiecznym wrogiem. Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie, nowozelandzkie. Walczyć będą Francuzi i Włosi oraz dywizje hinduskie. Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego Narodu. Podtrzymywać nas będą duchy naszych towarzyszy broni. Niech lew mieszka w waszym sercu!

Siedem dni później w samo południe na gruzach klasztoru Monte Cassino plutonowy Emil Czech ogłasza zwycięstwo grając Hejnał Mariacki,. Na cmentarzu pod Monte Cassino pochowano 1072 polskich żołnierzy.

Po zakończonej wojnie gen. Anders  pozostaje na emigracji, nie może powrócić do Polski, rządzonej przez komunistów. Protestuje przeciwko uchwałom jałtańskim podporządkowującym Polskę Stalinowi. Zostaje pozbawiony polskiego obywatelstwa i szlifów generalskich.  Dla władz komunistycznych jest on największym wrogiem. Dla Polaków, tak na emigracji, jak dla znacznej części mieszkańców komunistycznej Polski, stanowi symbol patriotyzmu, żołnierskiego honoru i antykomunizmu.

Gen. Władysław Anders  umiera 12 maja 1970 r. w Londynie dokładnie w 26. rocznicę rozpoczęcia bitwy o Monte Cassino. Zgodnie z własnym testamentem, spoczywa wśród swoich żołnierzy na Polskim Cmentarzu Wojennym.
Śmierć spotkała   generała Andersa nie w wolnym i niepodległym państwie tylko na dalekiej obczyźnie w Londynie, ale  Legenda II polskiego korpusu i jego dowódcy pozostanie w naszej historii na zawsze.